„Sonata” poruszająca i dramatyczna rola Małgorzaty Foremniak

Podziel się:

fot.Jaroslaw Sosinski/mediabrigade

Mocna, zdeterminowana i nieustępliwa, a jednocześnie pełna poświęcenia i wiary w talent przybranego syna. Twarda Małgośka, która cierpliwie znosi trudy życia z niepełnosprawnym dzieckiem. Zdaniem tych, którzy obejrzeli przedpremierowo „Sonatę” – film, w którym Małgorzata Foremniak wciela się w rolę Małgosi Płonki, przybranej mamy utalentowanego muzycznie Grzegorza, to najlepsza rola dramatyczna w jej karierze! Film w kinach już od 4 marca.

Ta historia wydarzyła się naprawdę! Grzegorz Płonka (Michał Sikorski), po latach życia w kompletnej ciszy, dzięki uporowi rodziców (Małgorzata Foremniak, Łukasz Simlat), wsparciu grupy dobrych ludzi i zabiegowi wszczepienia implantu w Instytucie profesora Henryka Skarżyńskiego (Jerzy Stuhr) odzyskał słuch i mógł spełnić największe marzenie swojego życia – zagrać „Sonatę Księżycową” Beethovena.

Film, który  jest pełnometrażowym debiutem fabularnym reżysera, Bartosza Blaschke, na 46. Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni zdobył Nagrodę Publiczności oraz nagrodę indywidualną dla Michała Sikorskiego za Profesjonalny Debiut Aktorski.

Małgorzatę Foremniak mogliśmy już podziwiać w takich rolach dramatycznych, jak Ash w obrazie „Avalon” w reżyserii Mamoru Oshii, czy Mańki w „Bożych skrawkach” w reżyserii Jurka Bogajewicza. Od 4 marca w kinach całej Polski pojawi się jako Małgosia Płonka.

To poruszająca opowieść o determinacji i spełnieniu marzeń jednocześnie. Film, który pokazuje niesamowitą, okupioną ogromnym wysiłkiem i walką drogę̨ do osiągnięcia niemożliwego – zapowiada Małgorzata Foremniak. Wystarczy, że zmieni się nieco kąt patrzenia, a zmienia się również postrzeganie rzeczywistości i nasz stosunek do niej. Warto zatrzymać się na chwilę i przyjrzeć w skupieniu, z wyostrzonymi zmysłami, światu, który nas otacza.

Dzięki temu, że rodzina Płonków towarzyszyła ekipie filmowej na planie, Małgorzata Foremniak mogła obserwować na co dzień zachowania przybranej mamy Grzegorza, jej temperament, mimikę, charakterystyczne gesty, sposób mówienia. Aktorka tak wspomina przygotowania do roli, pracę na planie i swoją niezwykłą metamorfozę: Żeby zbudować rolę dramatyczną, musiałam przeniknąć do świata niezwykłej rodziny Płonków. Małgosię Płonkę, którą zagrałam, określiłabym mianem cichej, skromnej mistrzyni. Było to dla mnie duże wyzwanie i nie tylko dlatego, że po raz pierwszy zdarzyło mi się grać postać, która żyje, ale przede wszystkim budowałam rolę, mając obok człowieka ze skomplikowanym światem intymnym. Musiałam więc stworzyć bohaterkę, która z jednej strony będzie moją kreacją, a równocześnie odda prawdę o tej osobie i do tego w żaden sposób jej nie urazi.

Największym wyzwaniem było zrozumienie kobiety, która musi wyzwolić w sobie miłość, a nie tylko poświęcenie. W przejściu od pierwowzoru do filmowej Małgosi zaskakująco pomocna okazała się charakteryzacja, a konkretnie okulary. Wyraźnie widziałam w nich tylko to, co było przede mną, a kiedy spoglądałam w bok, obraz był rozmyty. To dało niezwykły efekt zamknięcia – jak za szybą – i ułatwiło mi przeniesienie się do innego świata, do świata Małgorzaty Płonki. Największym komplementem była dla mnie ocena Łukasza Płonki, który po zdjęciach przyznał, że czasami, patrząc na mnie, widział swoją drugą żonę – zdradziła aktorka.

(tvp)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.